Categories
Against The Wall English language Fortress europe Poland-Belarus Border Polish language story

Long way from Eritrea

I come back after 12 hours spent in the forest with the guys from Eritrea and I realize that apart from what they told me about prisons and the morning learning of “bon appetit”, “thank you” and “good morning” in the Tigrinya language, I know almost nothing about this country .
I start reading. One of the first issues that appears in studies on the situation in the country is the justice system. People are often sent to prison without a trial or sentence. They have no possibility of contacting a lawyer or anyone else outside. Torture is used in Eritrean prisons, people are hanged from the ceiling and electrocuted. Prisons are overcrowded.
One of the reasons for mass imprisonment is an integral part of the Eritrean regime – compulsory military service, the so-called national service. In addition to military training and subsequent service in this area, residents can also be assigned to civilian work – in state institutions or enterprises. Even though the theoretical duration of service is 18 months, many people are forced to serve for many years, sometimes several dozen, for the rest of their lives. Any 16- or 17-year-old, as well as a 60-year-old man or unmarried woman, can be called up for service. For desertions – imprisonment, fines, imprisonment of family members. What is called service to the country is actually the regime’s use of people as slave labor. That’s why so many people try to escape from there. Those caught are sent to prison.
Eritrea is a state of universal surveillance, whose inhabitants feel they are under constant surveillance and control. The authorities have informants everywhere, or at least that’s the impression they create. This leads to alienation and extreme distrust among society. You should be afraid to discuss it even with your own family. Public gatherings are prohibited. Meetings in groups of more than two people may be considered grounds for arrest and investigation. Maybe they’re conspiring? Maybe they are planning how to leave the country? Or do they criticize the reigning Isaias Afauerki? “Whoever speaks too loud disappears.”
You cannot set up your own businesses, except for small shops. There is a system of food stamps, but how many you get depends on your relationship with the authorities.
There are no independent media or non-governmental organizations in Eritrea. If any international human rights organization is allowed to appear in Eritrea, the scope of its activities are strictly controlled and limited, and it has no access to prisons or military camps.
The Internet is also controlled by the government, with many platforms and sites available around the world blocked.

In 1890, Italy proclaimed a colony called Eritrea. In 1941, as a result of Italy’s defeat in World War II in East Africa, the territory of Eritrea came under temporary British military administration, which lasted until 1952.
In 1950, the UN adopted a resolution to incorporate Eritrea into Ethiopia as an autonomous province with its own government and parliament. In 1962, the Eritrean parliament passed a resolution on full unification with Ethiopia on provincial rights. Opponents of this decision started fighting for liberation. Eritrea and Ethiopia were plunged into fighting and crisis for many years. The Eritrean War of Independence lasted 30 years. The military government fell and the separatist guerrillas won. In 1993, Eritrea achieved independence. However, this is not the end of bloody fighting on this land.

Road stories told in the forest usually start from the end. First there is the border, then Belarus, sometimes Russia, and then, if we all have time and the willingness to share stories, we reach the beginning of the journey. This time – for them – it all started in Eritrea. First they had to get to Ethiopia. Unnoticed, through desert areas or mountains. It worked. That’s good, because I’m about to hear that if you get caught, the penalty is 3 or 4 years in prison. And in this case, prison is a room halfway below the surface of the earth, in which you are locked in an incredible crowd. There is no access to toilets, it is extremely hot. The Eritrean military can also simply shoot at you without warning at the border. And if you manage to cross the border, you certainly have no reason to come back – those who left the country without consent and without a visa are considered national traitors. Alternatively, you can write an official apology, repent to the regime and declare to make up for your national or military service.

It is becoming clear that deportations to Eritrea automatically result in a person being sentenced to prison, military service (perhaps for life) and torture.

I remember the feeling of carefreeness that I felt from my temporary companions at one point – when the boys felt safer, when they believed that this was the last stage of their journey, the two youngest of the group simply started watching stupid videos under the tree. There was something carefree and trustgul about it. Various emotions mixed within me, from being moved, through fear of what the border regime would do to them, to sharing their joy and relief.
Now all I can think about is that the deportation system works like a lottery that completely fails to see anyone as a human being.


[POLSKI]

Wracam po 12 godzinach spędzonych w lesie z chłopakami z Erytrei i zdaję sobie sprawę, że poza tym co opowiedzieli mi o więzieniach i poranną nauką “smacznego”, “dziękuję” i “dzień dobry” w języku tigrinia, prawie nic o tym kraju nie wiem.
Zaczynam czytać. Jedna z pierwszych kwestii, która pojawia się w opracowaniach na temat sytuacji w kraju to wymiar sprawiedliwości. Ludzie trafiają do więzień bardzo często bez rozprawy i wyroku. Nie mają możliwości kontaktu z prawnikiem, z resztą z nikim na wolności. W erytrejskich więzieniach stosowane są tortury, ludzie podwieszani do sufitu i rażeni prądem. Więzienia są przepełnione.
Jedną z przyczyn masowych uwięzień jest integralna część erytrejskiego reżimu -obowiązkowa służba wojskowa, tzw służba narodowa. Oprócz treningu wojskowego i późniejszej służby w tym obszarze, mieszkańcy mogą zostać skierowani także do pracy cywilnej – w państwowych instytucjach czy przedsiębiorstwach. Mimo, że czas trwania służby teoretycznie wynosi 18 miesięcy, wiele osób spędza na niej przymusowo długie lata, czasem kilkadziesiąt, już do końca życia. Na służbę może zostać powołany każdy 16- czy 17-latek, ale też 60-letni mężczyzna czy niezamężna kobieta. Za dezercje – więzienie, kary pieniężne, więzienie członków rodziny. To co nazywane jest służbą na rzecz kraju to tak naprawdę wykorzystywanie przez reżim ludzi jako niewolniczej siły roboczej. Dlatego tyle osób próbuje stamtąd uciec. Złapani trafiają do więzień.
Erytrea to państwo powszechnej inwigilacji, której mieszkańcy odczuwać mają stałą obserwację i kontrolę. Władze mają swoich informatorów wszędzie, a przynajmniej takie kreują wrażenie. Prowadzi to do alienacji i skrajnej nieufności wśród społeczeństwa. Masz się bać dyskutować nawet z własną rodziną. Zakazane są publiczne zgromadzenia. Spotkania w grupach powyżej dwóch osób mogą zostać uznane za podstawę zatrzymania i rozpoczęcia śledztwa. Może spiskują? Może planują jak opuścić kraj? Albo krytykują panującego Isa­ja­sa Afau­er­ki? “Kto mówi zbyt głośno, znika”.
Nie można zakładać własnych przedsiębiorstw, poza małymi sklepikami. Obowiązuje system kartek na żywność, jednak to ile ich dostaniesz zależy od twoich stosunków z władzami.
W Erytrei nie istnieją niezależne media ani żadne organizacje pozarządowe. Jeśli już jakaś międzynarodowa organizacja broniąca praw człowieka może pojawić się w Erytrei to zakres i pole jej działania są ściśle kontrolowane i ograniczone, nie ma też dostępu do więzień czy obozów wojskowych.
Internet także jest kontrolowany przez rząd, a wiele platform i stron dostępnych na całym świecie zablokowanych.

W 1890 roku Włochy proklamowały powstanie kolonii o nazwie Erytrea. W 1941, w wyniku przegranej Włoch w II wojnie światowej na terenach Afryki Wschodniej te­rytorium Ery­trei prze­szło pod tym­cza­so­wy woj­sko­wy za­rząd bry­tyj­ski, któ­ry trwał tak do 1952 ro­ku.
W 1950 ro­ku ONZ przy­ję­ło re­zolu­cję o włą­cze­niu Ery­trei w skład Etio­pii ja­ko au­to­no­micz­nej pro­win­cji z wła­snym rzą­dem i par­la­men­tem. W 1962 ro­ku par­la­ment Ery­trei pod­jął uchwa­łę o peł­nym po­łą­cze­niu z Etio­pią na pra­wach pro­win­cji. Prze­ciw­ni­cy tej de­cy­zji roz­po­czę­li wal­ki o wy­zwo­le­nie. Erytrea i Etiopia na długie lata pogrążyły się w walkach i kryzysie. Wojna o niepodległość Erytrei trwała 30 lat. Rząd wojskowy upadł, wygrali separatystyczni partyzanci. W 1993 roku Erytrea osiąga niepodległość. Jednak to nie koniec krwawych walk na tej ziemi.

Historie drogi opowiadane w lesie przeważnie zaczynają się od końca. Najpierw jest granica, potem Białoruś, czasami Rosja, a później, jeśli wszyscy mamy czas i chęć dzielenia się opowieściami dochodzimy do początku podróży. Tym razem – dla nich – wszystko zaczęło się w Erytrei. Najpierw musieli przedostać się do Etiopii. Niezauważeni, przez obszary pustynne albo góry. Udało się. To dobrze, bo zaraz słyszę, że jak cię złapią to karą jest odsiadka 3 lub 4 lat więzienia. A w tym wypadku więzienie to pomieszczenie do połowy pod powierzchnią ziemi, w którym zamykany jesteś w niesamowitym tłoku. Nie ma dostępu do sanitariatów, jest potwornie gorąco. Erytrejskie wojsko może też na granicy po prostu strzelić do ciebie bez ostrzeżenia. A jeśli uda ci się przejść granicę to na pewno już nie masz po co wracać – ci, którzy opuścili kraj bez wydanej zgody i wizy uznawani są za zdrajców narodowych. Możesz ewentualnie napisać oficjalne przeprosiny, pokajać się przed reżimem i zadeklarować odpracowanie swojej służby narodowej czy wojskowej.

Jasne staje się, że deportacje do Erytrei to automatyczne skazanie człowieka na wyrok więzienia, odbywania (być może dożywotnio) służby wojskowej i tortury.

Przypominam sobie moje wrażenie poczucia beztroski, które odczułam od moich tymczasowych towarzyszy w pewnej chwili- w momencie kiedy chłopaki poczuli się bezpieczniej, kiedy wierzyli, że to ostatni etap ich wędrówki, dwóch, najmłodszych z grupy, zaczęło po prostu oglądać pod drzewem głupie filmiki w internecie. Było w tym coś beztroskiego i ufnego. Mieszały się we mnie różne emocje, od wzruszenia, przez strach o to co zrobi z nimi reżim graniczny, po współdzielenie ich radości i ulgi.
Teraz mam w głowie tylko to, że system deportacji działa jak loteria, która zupełnie nie widzi w nikim człowieka.