Categories
English language Poland-Belarus Border Polish language

Update from the border

Medialny zgiełk i nagonka na migrantów trwa w najlepsze, my robimy swoje.

To już nasze czwarte lato na Podlasiu, ale skłamalibyśmy pisząc, że nigdy nie spodziewaliśmy się tego, że potrwa to tak długo. W rzeczywistości, w 2021 roku, kiedy wydarzył się Usnarz i ruszył wschodni szlak powiedzieliśmy sobie jedną rzecz – Polska wyszła ze swojej bańki i będzie musiała zmierzyć się z problemami, które są udziałem innych krajów od lat.
Mieliśmy dużo obaw, pamiętając gebelsowską propagandę PiS-u z 2015 roku; ale mieliśmy też dużo nadziei obserwując, jak dzięki wspólnym wysiłkom i zaangażowaniu wielu osób udaje się stworzyć oddolny ruch pomocowy.
Od początku naszym celem nie była wyłącznie pomoc humanitarna, ale dotarcie z niezakłamanym przekazem do jak najszerszego grona odbiorców.
Minęły cztery lata, choć gdyby podróżnik w czasie przybył do nas z roku 2021, to mógłby nie zauważyć na granicy żadnej zmiany.
Mamy strefę. Nawet w momencie jej wprowadzania nikt nie był w stanie powiedzieć, na jakim obszarze będzie obowiązywała. Na drogi wróciły checkpointy – policjanci sciągani z całej Polski znowu wypytują o to, czy przewozicie „nielegalnych” oraz o to skąd dokąd jedziecie.
– Z Czerlonki do Kleszczeli
– Aha…
Równie dobrze można odpowiedzieć, że z Irkucka do Krasnojarska albo z Gotham do Winterfell – tyle samo im to powie. Pałkarze święcą latarkami w twarz, żeby sprawdzić, czy jesteś dość biała.
Ludzie, których spotykamy w lesie są często poranieni – drut żyletkowy tnie głęboko.
Stopa okopowa nie pozwala dalej iść, a iść trzeba, bo inaczej złapią i wyrzucą przez płot do siepaczy Łukaszenki, którzy zrobią jeszcze gorsze rzeczy.
To ci sami ludzie, co zawsze – ludzie szukający lepszego życia w Europie. W oczach mieszanka strachu, nadziei i determinacji.
– Co będzie jak mnie złapią? – pyta jeden z naszych nowych kolegów, leżąc pomiędzy kłodami w środku lasu. Jest w Polsce pierwszy raz, nie rzucali nim jeszcze przez płot.
– Nie wiem, jeśli nie będzie przy tobie nikogo białego, to pewnie wyrzucą cię na Białoruś
– Ale gdzie są prawa człowieka?
– Musisz się jeszcze dużo nauczyć o tym miejscu mordo.
Palimy jeszcze pożegnalnego papierosa i idziemy, każdy w swoją stronę.
Z granicy słychać co jakiś czas wybuchy, nie wiemy – petardy hukowe czy jakie licho. Czytamy o żołnierzach strzelających do grup migrantów i do swoich kolegów.
Ludzie dalej idą po swoje nowe życie. Idą, bo białoruski dyktator im na to pozwolił, ale ich nic nie obchodzą jego plany. Nie chcą być częścią wojny hybrydowej ani narzędziami w rękach totalitarnych reżimów.
Chcemy wierzyć, że wszystkim nam uda się wyjść z ról, jakie przygotowują dla nas politycy w tym spektaklu.


The media clamor and campaign against migrants is in full swing, while we are doing our job.

This is our fourth summer in Podlasie, but we would be lying if we said that we never expected it to last so long. In fact, in 2021, when Usnarz happened and the eastern route was opened, we told ourselves one thing – Poland has left its bubble and will have to face the problems that other countries have been experiencing for years.
We had a lot of concerns, remembering Gebels’ PiS propaganda in 2015; but we also had a lot of hope watching how, thanks to the joint efforts and commitment of many people, we managed to create a grassroots aid movement.
From the beginning, our goal was not only humanitarian aid, but also to reach the widest possible audience with an undistorted message.
Four years have passed, although if a time traveler came to us from 2021, he might not notice any change at the border.
We have a zone. Even at the time of its introduction, no one was able to say in which area it would apply. Checkpoints are back on the roads – policemen from all over Poland are again asking whether you are transporting “illegals” and about where you are going from.
– From Czerlonka to Kleszczele
– I see…
You might as well answer that from Irkutsk to Krasnoyarsk or from Gotham to Winterfell – they are lost in the job. Beaters shine flashlights in your face to see if you’re white enough.
People we meet in the forest are often injured – razor wire cuts deep.
The trench foot does not allow you to go any further, and you have to go, otherwise they will catch you and throw you over the fence to Lukashenko’s henchmen, who will do even worse things.
These are the same people as always – people looking for a better life in Europe. In the eyes there is a mix of fear, hope and determination.
– What will happen if they catch me? – asks one of our new friends, lying between logs in the middle of the forest. It’s his first time in Poland, they haven’t thrown him over a fence yet.
– I don’t know, if there’s no white person with you, they’ll probably throw you out to Belarus
– But where are the human rights?
– You still have a lot to learn about this place, friend.
We smoke a farewell cigarette and go our separate ways.
From time to time we hear explosions from the border, we don’t know – firecrackers or what the hell. We read about soldiers shooting at groups of migrants and at their colleagues.
People continue to move forward for their new lives. They go because the Belarusian dictator allowed them to, but they don’t care about his plans. They do not want to be part of hybrid war or tools in the hands of totalitarian regimes.
We want to believe that we will all be able to break out of the roles that politicians are preparing for us in this spectacle.