[inscription on the graphic: The weapons of hybrid warfare are not the migrants forced to throw branches on Polish side. The real weapon is the information created by such an event and the effect it has]
In our posts, we write a lot about Poland, the European Union, the countries of the Global South from which people on the move we meet in the forest come. However, we rarely deal more extensively with a country that is equally important in this puzzle, namely Belarus.
It is time to change this, all the more so because the subject of anti-government actions in Belarus and the anarchist movement there are very well known in Poland. Cooperation between Polish and Belarusian anarchists has been particularly lively in recent years, with many of those threatened with long-term imprisonment migrating to Poland, building various grassroots initiatives with us.
First of all, we must remember that Belarus is a dictatorship. It seems obvious, but in the media debate various commentators often seem to forget this. This is particularly evident on the subject of migration and the eastern corridor through which people on the way are using to reach the Union. It is completely overlooked that these people are completely deprived of any say in their own destiny. If the citizens of this country are deprived of their fundamental rights, how much more deprived are the newcomers from the Global South?
Treated instrumentally as an element of pressure on Poland and the other NATO countries, they are living shields in the game between the two blocs.
We are not even talking about the possibility of going to border crossings to seek asylum, but also about forcing fake or real attacks on Polish officers. The purpose of these attacks is not, of course, to pose a real threat to Poland, but to create a media effect. In this way, Lukashenko can shape the political debate in Poland in any way he wishes.
At present, a large proportion of the world’s conflicts do not escalate into a full-scale war, because this is too costly in the long run, both financially and in terms of international image. Of course, armed conflicts are ongoing, as those living in Ukraine, Syria, Palestine or Yemen are well aware. In parallel, however, less conventional activities are taking place. The term hybrid warfare has become a buzzword in Poland over the years, as have the Internet geo-strategists who appeared en masse in Polish reality on the occasion of the humanitarian crisis on the border and even more so after Russia’s aggression against Ukraine.
However, the popularity of the topic was often inversely proportional to the state of actual knowledge. It is true that migrants are used as a form of pressure. However, domestic politicians, online geo-strategic celebrities, far-right organisations and to some extent society as a whole are equally exploited. Forcing a person on the move, whose life and life of his family, depends entirely on Lukashenko’s regime lackeys, to throw a piece of branch in the direction of a Polish border guard is not complicated. But in fact the hybrid weapon is not the man who throws this stick in the light of the cameras, but the message that is created on that occasion. How powerful this weapon will be depends on politicians and journalists, because they decide what power and direction to give it. The media and the politicians who benefit from arousing panic and a sense of danger complete Lukashenko’s plan. In this situation, they are more important executors of his policy than the people on the move. The scaremongering of society and its increasing polarisation are doing enormously more harm than the actual movement on the border. Politicians, the far right and the sensation-hungry media are responsible for destabilising this country.
If anyone cares about actually building protection against Russian imperialism, they would rather try to stick to the facts and assess them rationally. What we can see every day on big TV stations or social media is the complete opposite of rationality.
Global migration brings with it many problems, but these problems we cannot avoid anyway. In order to prepare for them, we need well thought-out strategies that are not based on creating more fortresses surrounded by a sea of migrants. The militarisation of society and the minesweeping of potato fields on the border will hit us sooner or later.
Lukashenko knows this and knows how to exploit it. On the one hand, steering this migration corridor brings huge profits, from the decision-makers to the lowest-ranking border guard, for whom the money snatched from desperate people on the move is a multiple of his annual paycheck. The benefits go to the Belarusian state, which, by opening and closing its ‘sluice’, ensures that it maintains good relations with Putin, but also raises its weight internationally and forces decisions that are favourable to it. For Blearusian state, it does not matter how high the barrier on the border with Poland will be or how many crossbars and concertinas it will have. Even if the migrants were forced only to slam into the metal bars on its eastern side and not try to cross, Aleksandr can be sure that the Polish political class will raise it to the level of importance he needs.
[POLSKI]
Białorus. Wojna hybrydowa Łukaszenki
W swoich postach piszemy wiele o Polsce, Unii Europejskiej, krajach Globalnego Południa, z których pochodzą osoby w drodze, które spotykamy w lesie. Rzadko natomiast zajmujemy się szerzej krajem równie ważnym w tej układance, mianowicie Białorusią.
Czas to zmienić, tym bardziej, że temat działań antyrządowych w Białorusi i tamtejsze środowisko anarchistyczne, są bardzo dobrze znane w Polsce. Współpraca pomiędzy polskimi a białoruskimi anarchistami była na przestrzeni ostatnich lat szczególnie żywa, wielu z nich zagrożonych wieloletnim więzieniem migrowało do Polski, budując z nami różne oddolne inicjatywy.
Przede wszystkim musimy pamiẹtać, że Białoruś jest dyktaturą. Niby oczywiste, ale jednak często w debacie medialnej różni komentatorzy zdają sie o tym zapominać. Szczególnie widoczne jest to przy temacie migracji i wschodniego korytarza, którym przez Białoruś osoby w drodze dostają sie do Unii. Pomijane jest zupełnie to, że ludzie ci pozbawieni sa całkowicie możliwości decydowania o swoim losie. Jeśli obywatele tego państwa nie mają podstawowych praw to jak bardzo pozbawieni są ich przybysze z Globalnego Południa?
Traktowani instrumentalnie jako element nacisku na Polske i inne kraje Nato, są żywymi tarczami w rozgrywce pomiędzy dwoma blokami.
Nie mówimy już nawet o możliwości udania się na przejścia graniczne w celu ubiegania się o azyl, ale także o zmuszaniu do pozorowanych lub rzeczywistych ataków na polskich funkcjonariuszy. Zadaniem tych ataków nie jest oczywiście realne zagrożenie Polsce, ale efekt medialny jaki przy tym powstaje. W ten sposób Łukaszenka może w dowolny sposób kształtować debatę polityczną w Polsce.
Obecnie duża część konfliktów światowych nie eskaluje w pełnoskalową wojnę, ponieważ ta na dłuższą metę jest zbyt kosztowna, zarówno pod względem finansowym jak i wizerunkowym. Oczywiście konlikty zbrojne toczą się nieprzerwanie, wiedzą o tym doskonale osoby żyjące w Ukrainie, Syrii, Palestynie czy Jemenie. Równolegle do tego mają jednak miejsce mniej konwencjonalne działania. Termin wojny hybrydowej zrobił w przeciągu lat w Polsce zawrotną karierę, podobnie jak internetowi geostratedzy, którzy pojawili się masowo w polskiej rzeczywistości przy okazji kryzysu humanitarnego na granicy a jeszcze liczniej po agresji Rosji na Ukrainę.
Poularność tematu często jednak była odwrotnie proporcjonalna do stanu faktycznej wiedzy. To prawda, że osoby migrujące są wykorzystywane jako forma nacisku. Tak samo jednak wykorzystywani są rodzimi politycy, internetowi geostrategiczni celebryci, skrajnie prawicowe organizacje i w pewnej mierze społeczeństwo jako całość. Zmuszenie osoby w drodze, której życie jej oraz jej rodziny, jest zależne całkowicie od reżimowych siepaczy Łukaszenki, do rzucenia w kierunku polskiego pogranicznika kawałka gałęzi nie jest skomplikowane.
Ale tak naprawdę bronią hybrydową nie jest człowiek, który w świetle kamer rzuca tym patykiem, ale wiadomość, która przy tej okazji powstaje. To jak mocna to będzie broń zależy od polityków i dziennikarzy, bo to oni decydują o tym jaka moc i kierunek jej nadać. Media i politycy czerpiący benefity ze wzbudzania paniki i poczucia zagrożenia, dopełniają planu Łukaszenki. W tej sytuacji są ważniejszymi wykonawcami jego polityki niż osoby w drodze. Straszenie społeczeństwa i jego coraz mocniejsza polaryzacja, a nie rzeczywisty ruch na granicy są realnymi zagrożeniami. Politycy, skrajna prawica i żądne sensacji media są odpowiedzialne za destabilizację tego kraju.
Jeśli komuś zależy na faktycznej budowie ochrony przed rosyjskim imperializmem, to raczej będzie starał się trzymać faktów i oceniać je racjonalnie. To co możemy zobaczyć każdego dnia w wielkich stacjach telewizyjnych czy mediach społecznościowych jest całkowitym przeciwieństwem racjonalności.
Światowa migracja niesie ze soba wiele problemów, ale tych problemów i tak nie jesteśmy w stanie uniknąć. Aby się do nich przygotować potrzebujemy przemyslanych strategii, które nie będą oparte na tworzeniu kolejnych twierdz otoczonych morzem migrantów. Militaryzacja społeczeństwa i minowanie pól ziemniaków na granicy uderzy prędzej czy później w nas samych.
Łukaszenka to wie i umie to wykorzystać. Z jednej strony sterowanie tym korytarzem migracyjnym przynosi ogromne zyski, począwszy od decydentów po najniższego rangą pogranicznika, dla którego pieniądze wydarte zdesperowanym osobom w drodze stanowią wielokrotnośc jego rocznej wypłaty. Korzyści odnosi białoruskie państwo, które za pomocą otwierania i zamykania swojej “śluzy”, zapewnia sobie utrzymanie dobrych relacji z Putinem. Jednocześnie podnosi swoje znaczenie na arenie międzynarodowej i zwiększa swoje szanse na wymuszanie korzystnych dla siebie decyzji. Dla niego nie ma znaczenia jak wysoka będzie bariera na granicy z Polską ani ile będzie miała poprzeczek i concertiny. Nawet gdyby zmuszeni do tego migranci tłukli jedynie w metalowe pręty po jej wschodniej stronie i nie próbowali przechodzić, to i tak Aleksandr może mieć pewność, że polska klasa polityczna podniesie to do takiej rangi jakiej on sam potrzebuje.