Przez Polskę przetoczyła się rasistowska fala. Narracja stworzona w gabinetach polityków została wypuszczona do społeczeństwa za pomocą mediów i dzialalności skrajnie prawicowych grupek.
Media społecznościowe w tak błyskawicznym tempie zawładnęły naszym życiem, że nie zdążyliśmy wypracować jeszcze mechanizmów obrony przed nowym rodzajem propagandy, który za ich pośrednictwem kieruje dziś opinią publiczną.
A raz otworzonej puszki Pandory, jaką stanowi klimat pogromowy, nie można łatwo zamknąć.
Tzw “straże obywatelskie” próbują kontrolować granice, legitymować ludzi o innym kolorze skóry. Jeśli coś im nie pasuje, to dzwonią na policję i straż graniczną. Chłopcy w koszulkach HWDP bez skrupułów donoszą na każdego, kogo podejrzewają o “nielegalność”.
“Nielegalność” nie jest wyborem.
Migranci przekraczają granice stłoczeni w cysternach, zbiornikach, wagonach towarowych i ładowniach statków; kaleczą się do kości na drucie żyletkowym; toną na wadliwych pontonach; ryzykują śmierć od kuli, infekcji, głodu, pragnienia; ryzykują gwałty, pobicia, kradzieże; zdarza się, że aby pokryć koszty podróży sprzedają swoje narządy. To nie jest wybór w takim sensie w jakim rozumiemy go w Europie – jeśli masz zły paszport nie masz innej drogi na dotarcie do bezpiecznego miejsca.
Wystarczyło kilkanaście lat w strefie Schengen, aby Polacy i Polki odkleili się od rzeczywistości, jakiej przez wiele lat byli częścią, podobnie jak dzisiaj jej częścią są osoby z Globalnego Południa migrujące do Polski
Aby nie cofać się zbyt daleko zacznijmy od końcówki XIX wieku. Od roku 1880 do wybuchu I wojny światowej Polske opuściło 4,3 miliona emigrantów ekonomicznych.
Wojenne straty migracyjne związane z przesuwaniem się frontów i
zmianą granic podczas I wojny światowej, szacowane są łącznie na 2 miliony osób.
Można powiedzieć, że zabory i wojna, więc ludzie ci byli do tego zmuszeni. W takiej samej sytuacji znajdują się jednak ludzie z Globalnego Południa. Zresztą koniec wojny nie ograniczył wcale polskiej migracji – w dwudziestoleciu międzywojennym wyemigrowało kolejne 2 miliony ludzi [1].
“Mimo odzyskania niepodległości przez Polskę w 1918 roku proces emigracji zarobkowej trwał. Z kraju w okresie II Rzeczypospolitej wyjechały blisko dwa miliony mieszkańców. Głównymi kierunkami emigracji zarobkowej były Stany Zjednoczone, Brazylia i Argentyna. Wyjazd do USA był często podyktowany obecnością tam sąsiadów i znajomych. W Stanach Zjednoczonych mieszkało już blisko półtora miliona Polaków. Wywołało to zaniepokojenie amerykańskiej opinii publicznej, w której zaczęły panować coraz bardziej antyimigracyjne nastroje. Wpływała na to katolickość polskich przybyszów – obawiano się, że zagrożą oni protestanckiej większości. Prowadziło to do aktów przemocy wobec przybyszów, które były inspirowane przez Ku Klux Klan” [2].
Po wojnie, w czasach stalinizmu a potem Gomółki władze PRL uniemożliwiały z zasady opuszczanie kraju. Na początku lat 70, czyli od czasu poluźnienia obostrzeń wyjazdowych przez ekipę Gierka, co 17 mieszkaniec Polski emigrował na stałe. Przez cały okres PRL od 1949 do 1989 roku wyjechało na stałe ponad 2 miliony Polaków i Polek [3].
Wejście do Unii Europejskiej w 2004 roku otworzyło jeszcze szerzej europejskie rynki pracy dla obywateli Polski. Szacuje się, że kraj opuściło kolejne 2 miliony ludzi [4].
Oczywiście sa to oficjalne dane i faktyczna liczba osób, która zdecydowała się na migrację ekonomiczną jest większa.
Ci sami ludzie którzy dziś z pogardą mówią o “inżynierach”, mają za sobą często lata spędzone w Anglii, Irlandii, Niemczech, Holandii, USA. Byli tam migrantami, czasem byli tam nielegalnie. Raz pracowali, raz nie. Będąc wykluczonymi często ocierali się o świat przestępczy, najczęściej będą ofiarami kapitalistycznego wyzysku, który jest głównym beneficjentem nagonki na migrantów.
Polscy “inżynierowie” razem z innymi “nielegalnymi” z Afryki, Bliskiego Wschodu i Europy Wschodniej ukrywali się przed służbami imigracyjnymi.
Polska nie jest w UE od tak dawna, żeby część z nas tego nie pamiętała.
Bycie migrantem, osobą dyskryminowaną i uznaną przez burżuazyjne elity i prawicowców za ludzi drugiej kategorii, nigdy nie powinno być powodem do wstydu. Wręcz przeciwnie – to mierzenie się z nierównościami i wyzyskiem daje świadomość klasową, tak niezbędną w walce z uciskiem. Polska i inne kraje postkomunistyczne to kraje migrantów. To dlatego tak wielu z nas potrafi wczuć się w sytuację ludzi w drodze.
Instynkty stadne i oportunizm to jednak potężna siła, która powoduje masową amnezje połączoną z nagłym wzrostem poczucia wyższości. Zupełnie niesłusznie i zupełnie niemądrze, bo w ten sposób zapominamy o naszej przeszłości.
Byliśmy migrant(k)ami i częścią walki o sprawiedliwszy świat.
Nie zniszczmy tego stając się dozorcami dla swoich byłych panów.
[ENG]
We used to be migrants.
We became szmalcowniks. [szmalcownik – people who blackmailed and rated out Jews in hiding during the nazi occupation of Poland]
In the past few weeks we have seen the wave of racism move through Poland. Media and visible activity of far-right groups spread across society narratives that politicians created in their cabinets.
Social media overwhelmed our lives so quickly that we weren’t yet able to create defense mechanism against the new kind propaganda that weaponises them to steer public opinion.
And once Pandora’s box of pogrom sentiments was open it will not be easy to close.
So called “citizen guards” (“straże obywatelskie”) are trying to control borders and check documents of people with different skin color. And if they don’t like something they summon the police or border guard. Boys with anti-cop slogans on their shirts rat on anyone they suspect to be “illegal”.
“Illegality” is not a choice.
Migrants cross borders crowded in cisterns, trucks, under the decks of cargo ships. They scar themselves on barbwires and drown on defective rafts. They are risking assault, theft, rape and death from bullets, infections, hunger or thirst. Sometimes they sell their organs to pay for the travel costs. It is not a choice as we like to understand it in Europe – with a bad passport that is the only way to get to the safe(r) place. Polish people only needed about fifteen years in the Shengen Area to forget what it’s like to exist under strict border control, people from Global South don’t have the comfort to forget.
Let’s look at the not too distant past. Between the 1880 and the start of the World War I 4,3 million economic migraints left Poland.
Migration loss during the war beacuse of moving fronts and changing borders is estimated to be around 2 million people.
We could say that annexation (during the partition of Poland) and war created the situation where people were forced to move. But this is also the situation of many in the Global South today. Also the end of the war didn’t stop the polish migration – between the World Wars another 2 million people left the country [1].
“Despite Poland regaining independence in 1918 the economic emigration continued. During the times of Second Polish Republic almost 2 million people have left the country. The main destinations of economic migration where United States, Brasil and Argentina. For many traveling to US the dicison was partially based on the fact that their neighbours or friends already lived there. Almost 1,5 million Poles were already living in US. It became a concern for the public opinion in the States, anti-imigration sentiments were on the rise. Main cause being – the catholicism of polish migraints that was perceived as a threat to protestant majority. It lead to acts of violence against migraints, inspired by the Ku Klux Klun” [2].
After the World War II, in the times of stalinism, and later during the rule of Gomółka authorities of Polish People’s Republic made leaving the country mostly impossible. At the begging of 1970s, when the restrictions on leaving the coutry were loosened by the Gierek’s administration, 1 in 17 of Polish citizens left emigrated permanently. It is etimated that over the whole existence of Polish Poeple’s Republic (1949 – 1989) 2 millions of Poles left the country permanently [3].
Joing the European Union in 2004 opened european labour markets for Polish citizens to a even weider degree. Estimates show that another 2 million people left the country [4].
This is of course just the official data on the subject and the real number of people who emigrated beacuse of economic reasons is without a doubt greater.
Those same people who speak with disdain about “engineers” today, often were themselves living for year in England, Ireland, Germany, Netherlands or the US. They were migraints, sometimes illegal ones. Sometimes they were working, sometimes they were unemployed. As a marginalised group they were often participating in the criminal underworld. In any case they were most often victims of the capitalist exploitation that was maginified thanks to the anti-migraint hate campaigns.
Polish “engineers” just like “illegals” from Africa, Middle East or other East-European countries were hiding from immigration services.
Poland joined the UE recently enough that we should still have that reality in our collective memory.
Being a migraint, being marginalised, being designated as a lower class human by bourgeois elities and right wing demagouges should never be the reason to feel ashamed. On the contrary – that kind of adversity can build a class counsiousness, a necessary component in the fight against opression. Poland and other postcommunist countries are the countries of migraints. That is why so many of us can empathtise and understand the toll of people on the move.
Herd instincts and opportunism are however powerful forces that create mass amnesia and the false sense of superiority. It is not wise to forget one’s own past.
We used to be migraints that participated in the fight for the more just world.
We will not destroy that legacy by becoming watchdogs for our former masters.
szczecin:

federacja anarchistyczna wrocław:
warszawa:

tarnowskie góry:
racibórz:
